W tym roku przypada 70. rocznica powstania Liceum Ogólnokształcącego w Szczytnie. Jego organizatorem i pierwszym dyrektorem był prof. Michał Leśniewski, postać zasłużona nie tylko dla szczycieńskiej oświaty, ale i miasta. „Kurek Mazurski” publikuje wspomnienia jego syna, Janusza Leśniewskiego.

Niezłomny profesor (1)

PIERWSZE DNI

Prof. Michał Leśniewski, absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i wieloletni pedagog szkół średnich w Inowrocławiu i Wągrowcu, przybył do Szczytna w maju 1945 roku. Otrzymał zadanie utworzenia tutaj szkoły. Na podstawie pełnomocnictwa kuratora w Olsztynie, pana J. Sowy, przejął miesiąc później od komendantury wojskowej Armii Czerwonej budynek przy ul. Kasprowicza. Do maja 1945 r. mieścił się w nim szpital wojskowy. Jeszcze w czerwcu 1945 r. wszystkie pomieszczenia były zabrudzone, zaśmiecone słomą i odpadami szpitalnymi leczonych tu rannych żołnierzy Armii Czerwonej. Centralne ogrzewanie zostało zniszczone na skutek zamarznięcia w styczniu 1945 r. Dzięki staraniom i wysiłkom Dyrektora, liceum 1 września rozpoczęło naukę. Na parterze budynku została zlokalizowana Szkoła Powszechna.

W momencie przyjazdu profesora do Szczytna, zamieszkałego wtedy przez około 500 mieszkańców i duży garnizon sowiecki, paliły się i dymiły podpalane nocami przez „nieznanych sprawców” budynki. Większość posesji była opuszczona na skutek wymuszonej w grudniu 1944 r. i pierwszych dniach stycznia 1945 r. przez SS ewakuacji niemieckich mieszkańców miasta. Pozostali głównie biedni Mazurzy. Kto chciał, mógł zająć dowolną pustą posesję. Dyrektor, pochłonięty tworzeniem szkoły, nie myślał o własnym domu jednorodzinnym. Zajął mieszkanie w wielorodzinnym budynku przy ul. Wł. Gomułki 7, później L. Waryńskiego, a obecnie ks. Wł. Łaniewskiego.

PREZENT DLA KOMENDANTA

Profesor, biegle władający językami rosyjskim, niemieckim, francuskim, łaciną i greką sprezentował z własnych zasobów rosyjskiemu komendantowi miasta alkohol i tytoń. W ten sposób uzyskał zatrudnienie dużej grupy niemieckich jeńców wojennych. Jeńcy naprawili dach, oczyścili budynek, pomalowali ściany i sufity pomieszczeń szkolnych, a także zdezynfekowali olejem napędowym drewniane podłogi. Ustawili też we wszystkich pomieszczeniach przenośne piece węglowe, a także zwieźli z opuszczonych budynków w mieście opał – węgiel i drewno. Meble, wyrzucone przez czerwonoarmistów z pomieszczeń szkoły zamienionej na szpital, stały pod gołym niebem lub w niespalonych pomieszczeniach innych budynków szkolnych na terenie Szczytna. Na szczęście szabrownicy się takimi meblami nie interesowali. Jeńcy zwieźli lub przynieśli ławki, szafy, stoliki i pomoce szkolne (mapy, wyposażenie gabinetów fizycznego i chemicznego). W gromadzeniu wyposażenia osobiście brał udział dyrektor, woźny, pan M. Strzemieczny i nieletni syn dyrektora. Dyrektor osobiście dźwigał ciężkie meble, aby uczniowie mieli dobre warunki do nauki.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.