i serweteczki. Misternie wykonane arcydzieła sztuki odkryłam w rodzinnym domu. Moja mama w szafie przechowuje złożone w kosteczkę lub trójkącik chusteczki. W szufladach całą rozmaitą gamę różnorodnych serwetek.

Chusteczki...
Na zdjęciu z lewej pracownice „Społem” w towarzystwie prezesa Bogusława Palmowskiego. Pierwsza z lewej pani Jola w słynnym kołnierzyku, kwiecień 1994 r. Na fotografii z prawej pani Pola Orzoł i jej arcydzieła

Jest tego bardzo dużo i przyznam szczerze, że obecnie gdy takie rękodzieło znów zachwyca i staje się ozdobą wielu mieszkań i ja postanowiłam coś uszczknąć do swoich zbiorów. Wydobyłam chusteczki i założyłam nimi cały kawowy stół, a wspomnienia wróciły niczym rzucony bumerang. Takie szmatki, a ileż wylanych w nie łez, ileż wytartych nosków. Teraz, gdy w sklepach i aptekach moc jednorazowych chusteczek, te bawełniane już dawno odeszły do lamusa. Czas ich świetności minął i raczej nikt nie używa szmatek, by potem je prać, prasować i po raz kolejny używać.

W latach mojego dzieciństwa higiena nosków opierała się na ligninie, chusteczce i... rękawie. Katar i zaczerwieniony nosek był ozdobą wszystkich dzieci. Biegaliśmy po dworze pociągając noskami, do szkoły też chodziliśmy zakatarzeni. Szczególnie ja miałam niebywałą tendencję do tej przypadłości. Zawsze byłam „pociągająca”. W domu ratunkiem dla mojego noska był płat ligniny, który niekoniecznie ucinałam nożyczkami, po prostu rwałam i po użyciu wpychałam do rękawa, do kieszeni, albo za poduszki. Charakterystyczne białe ligninowe „chorągiewki” zdobiły cały dom. Ból gardła łagodziłam zajadając utarty pracowicie w szklance kogiel mogiel (żółtko z cukrem), piłam gorące mleko z miodem, masłem i czosnkiem, a na deser ssałam akron (ówczesny hit na ból gardła). Do szkoły zaś mama wyposażała mnie w piękne chusteczki: wyszywane, haftowane, wykończone koronką lub szydełkowym misternym szlaczkiem. Niestety po kilku użyciach przemieniały się w mokrą i zmiętą szmatkę. Więc rękaw stanowił dodatkową pomoc w walce z katarem.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.